niedziela, 20 czerwca 2010

Na użytek domowy

Pomału niewielkimi kroczkami zaczynam realizować swoje plany. Pomału dlatego, że przy Małej nie wiele jestem w stanie zrobić, tak że pozostają mi wieczory. No chyba że mąż odciągnie jej uwagę ode mnie i tego wszystkiego co mnie otacza a dla mojej córeczki jest najfajniejszą zabawką pod słońcem.
Od dawna się zbierałam za uszycie jakiegoś organizera na kable od aparatu. Do tej pory walały się po szufladzie, a jak się gdzieś jechało to po torbie. Ale z tym już koniec.

Podobne przydałoby się na kable od telefonu i jeszcze kilka innych rzeczy....
Ale oczywiście zabrałam się za coś zupełnie innego. Za ocieplanie mojej łazienki, która kiedyś doczeka się remontu , a póki co pomału będzie dostawać pojemniczki na różności. Na pierwszy ogień poszedł pojemniczek na szczotki do włosów. Zastąpił juz trochę za mały zrobiony na szydełku juz jakiś czas temu...


I na koniec mały recykling - butelki po winie przerobione na wazoniki przy użyciu kleju i filcu:

sobota, 12 czerwca 2010

Minął piąty czerwca i miałam ożywić trochę tego bloga, zostawić ślad swojej obecności na blogach które z resztą systematycznie odwiedzam - i co? no i na razie nic...
Jak to jest, że jak człowiek ma na głowie zajmowanie się domem, gotowanie i dziecko to nawet wyskrobie się trochę czasu dla siebie, a jak tylko część obowiązków mu odpadnie to się tak rozleniwia, że właściwie nic nie robi.... też tak macie?
Niestety wszystko co dobre szybko się kończy, po niedzieli wszystko wraca do starego rytmu i pewnie więcej rzeczy uda mi się uszyć - bo planów coraz więcej, tylko nic się do przodu nie posuwa...
Co do Julkowych urodzin - to w skrócie można powiedzieć tak - dużo przygotowań, impreza i po imprezie. Tort nie wyszedł mi dokładnie jak chciałam choć solenizantce chyba się podobał, a na pewno smakował...
A oto moja księżniczka ze swoim zamkiem:

Jeszcze przed urodzinkami, w ramach małego relaksu uszyłam takie oto coś:


Nie za wiele zrobiłam, ale nie tak do końca nic. Powstała Anielina dla mojej mamy - tak trochę w podziękowaniu za pomoc w przygotowaniu urodzin Julki - bez mamy chyba bym nie dała rady.


Anielina jest pierwszym aniołem o tak dużych rozmiarach, ma chyba około 50 centymetrów. W najbliższych planach poza mnóstwem innych rzeczy mam jeszcze dwa takie anioły - strasznie fajnie się je szyje, a jak fajnie wypycha. Jednak wykańczanie małych aniołków jest znacznie bardziej czasochłonne - przynajmniej moim zdaniem.


Pozdrawiam