niedziela, 11 lipca 2010

Balkonowo

W taką pogodę to tylko na balkonie... szczególnie że mój wychodzi na północ.... hmmmm było by całkiem przyjemnie. No niestety balkon w chwili obecnej jest nie do użytku ponieważ właśnie remontują nam dach. Zaraz przy balkonie stoi rusztowanie z wielką rurą, którą panowie stare dachówki zrzucają... no i ogólnie głośno , brudno etc... Mam nadzieję że moje kwiatuszki to przeżyją. A tak pięknie w końcu zakwitły i nawet żadne robactwo się ich w tym roku nie czepiło, co nie zawsze się udaje na północnym balkonie.



A jeszcze tydzień temu siedziałyśmy na nim z Julką i było tak fajnie...


Tak było fajnie pić kawkę jeść ciasteczko i robić na szydełku gdy mała się bawiła i szukała dziury w macie żeby coś wyrzucić;)
Chciałam zrobić małą sesyjkę moich kwadracików z których kiedyś powstanie podusia (tzn. jak dorobię jeszcze jakieś 13 sztuk i znajdę na szmatkach len - więc to  może trochę potrwać). A ponieważ towarzyszyła mi mała przeszkadzajka to zdjęcia wyszły jakie wyszły.


Julce bardzo podoba się szydełko, czasem mi je weźmie i coś tam próbuje... najczęściej zahacza o kłębek i to jest świetna zabawa...
Ciekawe czy kiedyś będzie ją interesowało takie robienie rzeczy różnych...

niedziela, 4 lipca 2010

Szukając siebie... i takie tam

Jak wchodzę na moje ulubione blogi to aż mnie zazdrość ściska, a to wygląd a to zdjęcia takie fajne, a u mnie jakoś tak nie bardzo... Dlatego od kilku dni eksperymentuję, nie do końca jestem jeszcze zadowolona, może z czasem... Marzy mi się jakoś fajny banerek i podpis na zdjęciach, taki na stałe i charakterystyczny... a może zwykły, prosty - sama jeszcze nie wiem. Nie mogę się na nic zdecydować, chyba przez ta pogodę - bo fakt, jest piękne słońce, no właśnie może trochę za piękne - na mnie działa rozleniwiająco. Ale staram się jak mogę coś robić z utęsknieniem czekając sierpnia, kiedy to pojedziemy nad nasze polskie morze. Tam pozbieram sobie mnóstwo muszelek z których powstaną takie oto kule do łazienki:




Ta powstała ze zbiorów z przed dwóch lat, leżały sobie grzecznie w słoiku aż znalazłam dla niech zastosowanie, a dokładniej gdzieś podpatrzyłam, tylko niestety nie pamiętam gdzie, czy to gdzieś w sieci czy może w jakimś programie. Z resztą nie ważne, robi się je szybko, przyjemnie i są prześliczne , nieprawdaż?




A ponieważ do sierpnia mimo wszystko nie tak daleko uszyłam woreczki na bieliznę. Bo ogromnie mi przeszkadza wożenie bielizny w jednorazówkach bądź siatkach. Póki co powstały dwa dla mojego męża.




Po niedzieli zabieram się za swoje i Julki.
A pokażę jeszcze coś co strasznie cieszy moje oczy - bukiecik od Julki, pierwszy który dostałam juz jakiś czas temu, ale nie tak dawno go wyciągnęłam - bo oczywiście musiałam go zasuszyć na pamiątkę. Natura zbieracza...



Miłego niedzielnego popołudnia...