Jak zwykle, mam duże zaległości w pisaniu i chyba muszę się z tym pogodzić...
Przy dwóch maluchach wiecznie brakuje czasu, lub gdy już jest, to się człowiekowi za wiele nie chce. Postaram się pisać częściej, ale koniec z wyrzutami - póki co, jest jak jest...
Przy dwóch maluchach wiecznie brakuje czasu, lub gdy już jest, to się człowiekowi za wiele nie chce. Postaram się pisać częściej, ale koniec z wyrzutami - póki co, jest jak jest...
A teraz wracam do tematu dzisiejszego posta
Czapeczka dla mojego małego Aniołeczka (w sumie Zosia już nie taka mała - 14.05 skończy pół roku - ale ten czas leci). Powstała z potrzeby chwili, a dokładniej z okazji Chrztu. Zosia jest dość okrąglutka i w kapelusikach wszelkiej maści wygląda jak księżyc w pełni - falbanki jej nie służą, szczególnie w nadmiarze. Tak więc pewnego pięknego dnia siadłam i wydłubałam. Część ze wzoru, a część to inwencja własna połączona z przymiarkami - co nie koniecznie się mojej Zosiulce podobało
I na mojej małej modelce
Chrzciny już za nami, więc teraz zabieram się za sandałki - ciepło się zrobiło i nie mam co na te małe śliczne nózie zakładać. Zobaczymy co z tego wyjdzie - jak wyjdą - pokażę, jak nie, to uznajmy, że tematu nie było;)
Pozdrawiam i słoneczka życzę :)
2 komentarze:
Aniu śliczną masz córeczkę :) a w czapuni bardzo jej ładnie :)
Mam nadzieję, że pokażesz jednak te sandałki ;)
Cudna ta Twoja Zosieńka... Nic tylko całować i tulić taką kruszynkę :)
Czapusia fajna :) Pasuje Zosieńce :)A sandałki to... Skoro o nich wspomniałaś to teraz pokazać będziesz musiała :)
Prześlij komentarz