Lubię ten dzień, choć niektórzy powiedzą że tłusty, kaloryczny ale co tam. Czym byłoby życie bez odrobiny kulinarnej przyjemności. A pączki to ja akurat lubię, faworki też :D
W ogóle uwielbiam pichcić i na słodko i na ostro...
Tak że wczoraj jak mała poszła spać zabrałam się do roboty i tak wyrabiała, wykrawałam, nadziewałam i smażyłam. Efektem tych czynności były domowe pączki (bo takie lubię najbardziej) i faworkowe różyczki. Oczywiście nie zrobiłam ich jakąś oszałamiającą ilość, ale jak na dwie osoby to całkiem sporo. Julka jeszcze za mała, choć i tak musiała sobie polizać pączka - ostatnio wszystko co jemy chce próbować i nie można jej odmówić bo od razu jest wrzask ;)
A oto moje słodkości
domowe pączki z przepisu od mamy
oraz faworkowe różyczki - przepis z cukiernicze kreacje charlotte - jak tylko je zobaczyłam wiedziałam że muszę je zrobić w Tłusty Czwartek. A tak na marginesie to uwielbiam tą stronkę i bardzo polecam.
Na wielu blogach które odwiedzam kobietki zaklinają zimę by odeszła i ja się przyłączam. Mam juz dość tego śniegu, lodu i zimna. I w ramach poprawy nastroju powstał kolejny szydełkowy kwiatek-broszka.
Ta zieleń kojarzy mi się z majową trawą... hmmmmm... tęsknie za ciepłem, słoneczkiem i długimi spacerami. Bo teraz to żadna przyjemność szczególnie gdy jest tak szaro, buro i ponuro jak od kilku dni...
Ale już dość wracam do zszywania królika - oczywiście ręcznego - jest już korpus i jedna noga, druga w trakcie. Może w tym tempie to do poniedziałku powstanie...
Tłustego wieczoru życzę
2 komentarze:
Och jakie pyszności...Faworkowe róże przypomniały mi moje dzieciństwo-kiedy byłam przy ich pieczeniu "pomocnikiem" babci:))
Broszka urocza.Podziwiam:)
Prześlij komentarz