Jestem z niej bardzo dumna (a właściwie to nieskromnie stwierdzę, że z siebie) - bo to moja pierwsza lala w takim stylu. Ciężko było mi się z nią rozstać i troszkę zwlekałam z wysyłką. Niestety nieubłaganie zbliżał się termin i trzeba było się rozstać...
I na koniec tuż przed zapakowaniem:
W ogóle to jestem pełna podziwu dla doręczycieli paczek, że ta szła tylko 2 dni (priorytet). Paczka którą wysłałam mi mama idzie juz prawie tydzień, tez priorytet. W dodatku z Krakowa do Głogowa jest nawet cały jeden bezpośredni pociąg. Ciekawe kiedy dojdzie - trochę to frustrujące. Zresztą co do frustracji to pogoda tez mas swój udział, niby nawet słonko świeci ale zimno że ho ho... No i praca idzie mi jakoś tak wolno, w sumie to tak jak ta wiosna. Na tapecie są teraz króliki, a właściwie to na Wielkanoc są zajączki, więc niech będzie że to zajączki. Jeden na piku i jeden z czterech na girlandę do kuchni - pokaże jak skończę. A wcale się nie zdziwię jeśli będzie to na... Wielkanoc ;)
I tym "optymistycznym" akcentem zakończę dzisiejszy wywód....
Miłej końcówki niedzieli i poniedziałkowego ranka
1 komentarz:
Słodka jest!
Prześlij komentarz