Tym razem szydełkowy... w sumie nie wiem dla
czego to się igielnik nazywa skoro jest na szpilki - i nie tylko mnie to
zastanawia.
Ale wracając do igielnika... w sobotę na
spotkanie robótkow Aga
przyniosła swój igielniczek i zachorowałam , oj jak ja
zachorowałam na taki igielniczek...
W niedzielę siadłam wydziergałam elementy, w poniedziałek
połączyłam i wypchałam ; i oto jest moja wariacja na temat igielniczka
Zdjęć jest kilka bo się zdecydować nie mogłam, a
jak to zwykle u mnie bywa i tak nie oddają rzeczywistości.
No ale co tam, lepszych już raczej nie będzie bo dziecię me starsze już stało z
wyciągniętymi łapkami wołając: "Mamusiu zrobiłaś mi poduszeczkę dla lalek.
Dziękuję!"
I nie ważne, że lalkami się generalnie nie bawi -
one mają nową podusię, a ja sobie muszę nowy igielnik wydziergać ;) No bo jak tu dziecku odmówić?!?
Aż się boję pomyśleć co to się będzie działo jak
młodsza też będzie chętna na dziergadełka
mamy ;)
A tak wracają do spotkana to jak zwykle było
super i w moim domku zamieszkało śliczne serduszko zrobione przez Agę (jak ktoś ma ochotę zobaczyć
to podlinkowałam, bo ja, jego urody tak nie uchwycę)
Pozdrowienia
aNuLa