niedziela, 28 lutego 2010

Niebieskooka...

W końcu uszyłam kurkę, która mi się podoba :)
I nie chodziło ani o wielkość, ani o rodzaj materiału tylko o wzór. Po małej przeróbce szablonu wyszła Niebieskooka - w pełni mnie satysfakcjonująca, chyba ;)

Dla porównania przedstawiam kurkę wg starego szablonu:

oraz Niebieskooka
 
  
 

Dodałam troche brokatu, bo niestety na stanie mam tylko białe piórka.

Zakupiłam też kordonki na kwiatuszki. Zieleń dostałam dokładnie taką jak chciałam, niestety z pomarańowo-rudym mi się nie udało. Był albo rudy (a to niezbyt wiosennie),  albo pomarańczowy. Sami zobaczcie
W takich kolorach będą wielkanocno - wiosenne kwiatuszki.

Musiałam też coś wymyślić żeby zamaskować podpięcie firanek i tak oto powstały kwiatuszki (małe przekłamanie bo na chwilę obecną jest jeden, ale drugi zamierzam dziś dokończyć). Nie wiem czy nie jest za mały. Może przypnę kilka obok siebie różnej wielkości, a może powstaną w większej wersji - się okaże w najbliższych dniach.

czwartek, 25 lutego 2010

Wiosna, wiosna , wiosna ach to Ty...

Po wczorajszym koszmarnym, ponurym dniu w końcu wyszło dziś słonko...
I aż się chce żyć. Oby tak już zostało. Ze spaceru to się w ogóle nie chciało wracać - w końcu ciepło, miło i przyjemnie. No może poza krajobrazem - te niedobitki śniegu i ... no sami wiecie jak to jest jak śnieg w końcu stopnieje, chwile trzeba poczekać aż będzie widok przyjemny dla oka ;)

W robótkach też wiosennie. Powstały szydełkowe kwiatki, które będą zdobić dom w czasie Wielkanocy. Na chwilę obecną mam już komplet żółtych i dwa czerwone. W planach jeszcze zielone i pomarańczowo/rude (najlepszy byłby pomarańcz przechodzący w rudy, lub coś na pograniczu) - tylko muszę zaopatrzyć się w kordonki w tej kolorystyce i mam nadzieję, że takowe dostanę w mojej mieścince ;)



W ogóle zabieram się za ozdoby wielkanocne, bo jak teraz nie zacznę to ich pewnie nie zdążę zrobić... Koncepcji ich rozmieszczenia jeszcze nie mam - zapewne powstanie w trakcie ozdabiania. Ale już mniej więcej wiem co chce zrobić, a to i tak dużo.
Ostatnio spodobały mi się ozdoby w pastelowych kolorkach, jednak takie nie bardzo pasują do dość mocnej kolorystyki mojego mieszkanka. Z jednej strony szkoda, a z drugiej dobrze się czuję w kolorach jakie mnie otaczają.

W końcu skończyłam haftować Felicity.

Jeszcze tylko pranie, prasowanie, oprawianie i .... i na tym koniec na chwilę obecną. Obrazki znajdą swoje miejsce w Julkowym pokoiku gdy będą już w nim wszystkie mebelki, bo tak zapewne zmieniłaby się koncepcja ich ustawienia i byłby problem z niepotrzebnymi dziurami.
Na chwilę obecną z haftem koniec. Podziwiam osoby które mogą ciągle robić to samo tzn. tylko haftują albo tylko szyją albo.. ja tak nie potrafię. Zawsze mam zaczęte kilka rzeczy na raz - inaczej się nie da.



gggg h hbgnh8888888j7t - a to pozdrowienia od Juleczki :)

niedziela, 21 lutego 2010

KURKA

Strasznie mi się spodobały pewne kurki zrobione przez apuni, poszperałam w swoich wzorkowych zasobach i okazało się że takowe posiadam. I tak powstała pierwsza kurka. Niestety coś mi w niej nie pasuje i nie wiem czy to wina materiału czy wielkości.





Spróbuje jeszcze jedną mniejszą i z innego materiału (chyba bardziej sztywny będzie lepszy).

I to w sumie wszystko co mogę pokazać. Dużo czasu zabrało mi wymiankowe COŚ, które jest już ukończone i z którego jestem bardzo dumna. Jeszcze tylko zrobić zdjęcia, zapakować, wysłać i czekać na wiadomość czy obdarowanej też przypadnie do gustu... Mam nadzieje, że tak...

wtorek, 16 lutego 2010

KRÓLIK "Pierwszy"

W końcu udało mi się go skończyć. W sumie to sam KRÓLIK "Pierwszy" powstał już w piątek niczym mąż wrócił z pracy (tj. ok 22:30), ale trzeba było mu jeszcze uszyć jakieś wdzianko, bo jakoś tak głupio mu było w samym futerku. ;) I tak w małych bólach (środkowy palec mnie już trochę boli od tego szycia), powstały spodenki. I królik pierwszy i spodenki. Kto by pomyślał że będę szyła ciuchy - choćby tylko dla królika...



Nie mogę się zdecydować jakiej długości mają być spodenki dlatego je wywinęłam i chyba tak zostanie.
Oczywiście nie muszę dodawać czyją własnością jest KRÓLIK "Pierwszy"...

Równolegle tworze COŚ - nie mogę napisać co, bo na wymiankę - dlatego tak to nazwę.
COŚ jest już w połowie gotowe. Jest nawet pomysł i materiały (dziś zakupione) aby to COŚ ukończyć - mam tylko nadzieję, że wyjdzie tak jak w głowie się rysuje.
Uchylę rąbka tajemnicy i pokażę conieco, myślę że tyle mogę. A reszta gdy już dotrze do nowej właścicielki

Wbrew pozorom nie jest to kolejny kwiatek-broszka...

czwartek, 11 lutego 2010

Tłusty Czwartek

Lubię ten dzień, choć niektórzy powiedzą że tłusty, kaloryczny ale co tam. Czym byłoby życie bez odrobiny kulinarnej przyjemności. A pączki to ja akurat lubię, faworki też :D
W ogóle uwielbiam pichcić i na słodko i na ostro...
Tak że wczoraj jak mała poszła spać zabrałam się do roboty i tak wyrabiała, wykrawałam, nadziewałam i smażyłam. Efektem tych czynności były domowe pączki (bo takie lubię najbardziej) i faworkowe różyczki. Oczywiście nie zrobiłam ich jakąś oszałamiającą ilość, ale jak na dwie osoby to całkiem sporo. Julka jeszcze za mała, choć i tak musiała sobie polizać pączka - ostatnio wszystko co jemy chce próbować i nie można jej odmówić bo od razu jest wrzask ;)
A oto moje słodkości
domowe pączki z przepisu od mamy

oraz faworkowe różyczki - przepis z cukiernicze kreacje charlotte - jak tylko je zobaczyłam wiedziałam że muszę je zrobić w Tłusty Czwartek. A tak na marginesie to uwielbiam tą stronkę i bardzo polecam.


Na wielu blogach które odwiedzam kobietki zaklinają zimę by odeszła i ja się przyłączam. Mam juz dość tego śniegu, lodu i zimna. I w ramach poprawy nastroju powstał kolejny szydełkowy kwiatek-broszka.

Ta zieleń kojarzy mi się z majową trawą... hmmmmm... tęsknie za ciepłem, słoneczkiem i długimi spacerami. Bo teraz to żadna przyjemność szczególnie gdy jest tak szaro, buro i ponuro jak od kilku dni...
Ale już dość wracam do zszywania królika - oczywiście ręcznego - jest już korpus i jedna noga, druga w trakcie. Może w tym tempie to do poniedziałku powstanie...

Tłustego wieczoru życzę

wtorek, 9 lutego 2010

Gazetowe formy

Pamiętam z dzieciństwa jak mama takie robiła. Bo moja mama to taka domowa krawcowa. Jak byłam mała ciągle siedziała przy maszynie, a to komuś coś szyła, a to coś poprawiała. Wtedy też tak chciałam. Z rodzinnych opowieści wiem że kiedyś wykorzystałam moment, kiedy mamy nie było przy maszynie, zasiadałam do niej i ... oczywiście skończyło się to nieszczęśliwie - igła wbiła się w paznokieć i przeszła na wylot - na szczęście tego nie pamiętam.Ale miało być o gazetowych formach a ja tu dzieciństwo wspominam. Choć w sumie to one są jego częścią. Ostatnio mi się przypomniały i z sentymentu sama taką zrobiłam - formę na królika

Choć Felicity jeszcze nie skończona zaczynam kolejną rzecz. Już tak mam - nie potrafię robić cięgle jednej rzeczy- muszę mieć jakiś przerywnik i będzie nim duży królik :D

Muszę się też wziąć za robienie rzeczy na wymianie z okazji DNIA KOBIET. Mam kilka pomysłów, ale nie mogę się zdecydować. Może zrobię kilka rzeczy, później wybiorę a resztę jakoś zagospodaruję - zobaczymy na co czas pozwoli.

Na koniec pochwalę się moim kwiatkiem. Myślałam że nic już z niego nie będzie bo trochę usechł a tu proszę jak pięknie zakwitł.

piątek, 5 lutego 2010

Felicity Wishes + owocki

Od kilku dni się zbieram żeby coś napisać, coś pokazać i tak jakoś schodzi. Małym utrudnieniem była ostatnio Julka a dokładniej jej zęby, które dają nam trochę popalić. Nie będę na ten temat przynudzać. W końcu zawsze może być gorzej;) Poza tym nie ma co pisać o rzeczach smutnych, bo dziś moje Słoneczko kończy 9 miesięcy, dla mnie pod każdym względem najpiękniejsze.

Wracając do tematyki tego bloga:
Od dłuższego czasu szukałam wzorków z pewną małą wróżką/księżniczką o wdzięcznej nazwie Felicity Wishes. I wiecie co udało mi się znaleźć chyba całą kolekcje. Wybrałam te, które mi się najbardziej podobają i zabrałam się za haftowanie. Na pierwszy rzut poszła "żółta" bo to od niej wszystko się zaczęło - całe poszukiwania. Choć tak naprawdę jedną już wyhaftowałam jakiś czas temu - wtedy udało mi się znaleźć tylko "czerwoną". Już ją pokazywałam, ale zrobię to jeszcze raz.

"Żółta" nie jest jeszcze skończona, brakuje jeszcze wypełnień i konturów. Mam nadzieje że niebawem uda mi się ją dokończyć

Na tej się oczywiście nie skończy, nie wiem ile jeszcze ich powstanie - czas pokaże.

Oprócz Felicity powstały jeszcze dwa jabłuszka i jedna gruszka.



A jabłuszko, które pokazywałam już wcześniej ma zmodyfikowany ogonek

Tutaj wszystkie razem - zdobią kuchenny okap

W planach jeszcze dwie gruszki żeby było po równo, a i może na truskawki się skuszę.

Jak wiecie próbowałam swojego szczęścia w candy i jak do tej pory powiedzenie o szczęściu początkującego się nie sprawdziło. Ja się jednak nie poddaję i prezentuje kolejne:
Kreatywny kącik - 19 luty

Home and me - 20 luty. Naprawdę niesamowite rzeczy robi ta młoda Pani Domu - sami zobaczcie

Czy nie wyglądają jak słodycze z najwyższej półki? A to tylko kulki do kąpieli.

Strasznie się dzis rozpisałam, mam jednak nadzieje że nikogo nie zanudziłam. Życzę pięknego słonecznego dnia (u mnie słonko pięknie przez okna zagląda):D